Utopiony Squirtle (by Annetti) – zwycięskie opowiadanie

                Nathaly usiadła na kamiennym schodku przy fontannie i zamoczyła dłoń w chłodnej wodzie. Dzień był gorący i każdy marzył o tym aby skryć się w cieniu drzew bądź usiąść w jakimś klimatyzowanym pomieszczeniu.
                 Raichu położyła się na ziemi, oddychając głęboko po skończonym treningu. Zarówno ona jak i jej trenerka były wykończone i postanowiły odpocząć przed czekającym ich powrotem do Centrum Pokemon, gdzie zapewne czekali na nich Sam i Ben.
                 Centrum małego miasteczka, której nazwy Nathaly nie potrafiła zapamiętać, było niezwykle urocze. Fontanna świetnie komponowała się z kwiatowym otoczeniem i brukowanymi uliczkami. Znajdywało się tu sporo ławek a po alejkach biegały roześmiane dzieciaki. Z pewnością było to idealne miejsce do założenia rodziny. Było tu tak miło i przytulnie, że Nathaly mogła na chwilę zapomnieć o wszystkich troskach. Niedługo powinni dotrzeć do zaznaczonego na mapie Kiro Town i zrobili sobie małą przerwę w tej uroczej mieścinie.
                 Nathaly uśmiechnęła się do Raichu, która postanowiła napić się wody. Gdy nachyliła się aby dosięgnąć języczkiem wody nagle wpadł na nią ogromna piłka w barwach ultra Balla. Zaskoczona Raichu zapiszczała głośno i nim się zorientowała cała wpadła do wody. Nathaly natychmiast rzuciła się na ratunek swojej podopiecznej.
                 Gdy udało jej się wydostać Raichu spojrzała w stronę sprawców całej sytuacji. Nieopodal stali dwaj chłopcy. Jeden z nich musiał mieć około siedemnastu lat, natomiast młodszy nie mógł mieć więcej niż sześć.
                -Czemu to zrobiliście?! – zapytała ze złością Nathaly.
                 Starszy podrapał się w tył głowy, czerwieniąc lekko. Młodszy natomiast schował się za niego, spoglądając wystraszonym wzrokiem na zagniewaną Raichu.
                -Przepraszam. To nie było w planach. Chcieliśmy coś tylko sprawdzić – zaczął tłumaczyć siedemnastolatek. – Nie wiedzieliśmy, że ktoś siedzi przy fontannie, dziesięć minut temu nikogo tu nie było. Kopnęliśmy piłkę z parku żeby zobaczyć czy faktycznie może tu dolecieć bo Kai twierdzi, że to przeze mnie zgubił swojego Squirtle’a, którego miałem niby zepchnąć do fontanny. Jak widać mały nie kłamał i to co mówi może być całkiem możliwe.
                 Zaskoczona Nathaly spojrzała na swoją mokrą podopieczną po czym skierowała wzrok na Kai’a. Chłopiec miał twarz mokrą od łez a w jego błękitnym spojrzeniu zbierały się następne. Mały był uroczy i Nathaly niemalże natychmiast postanowiła im pomóc.
                -Ale mojej Raichu nic się nie stało – ukucnęła przy Kaiu, zrównując się z nim wzrostem. – A gdzie twój Squirtle? Przecież nie mogło mu się nic stać.
                -Utopił się! – chłopiec rozpłakał się na dobre.
                -Jak to się utopił? – Nathaly nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Przecież nie da się utopić wodnego pokemona w fontannie. Była tego niemalże pewna.
                -Normalnie. Wpadł do wody!
                 Nathaly skierowała wzrok na starszego chłopaka.
                -Nie mam pojęcia jak to się stało. Kai to mój sąsiad i nie sądziłem, że jego rodzice kupią mu prawdziwego pokemona. Jak widać jednak to zrobili, bo nosi na łańcuszku prawdziwy pokeball. Smarkacz dostaje wszystko co chce i w końcu dopiął swego – dostał pokemona. Co prawda nie widziałem tego Squirtle’a i ja też nie rozumiem jak mógł go zgubić. Grałem z chłopakami w piłkę i raz za mocno kopnąłem piłkę. Musiała uderzyć w tego jego Squirtle’a jakimś cudem. Może maluch uciekł ze strachu czy coś..
                Kai spojrzał ze złością na sąsiada. Jego anielska twarzyczka okalana złotymi loczkami nagle poczerwieniała ze złości.
                -Jak się Ellie dowie to zobaczysz! – chłopiec tupnął ze złości nogą.
                Nathaly stłumiła uśmiech gdy zobaczyła takiego malucha, który wydziera się na naprawdę wysokiego chłopaka, który na domiar złego wyglądał na autentycznie skruszonego. Sprawa jednak wydawała się być poważna. Gdzieś tutaj musiał być Squirtle, którego malec zgubił. Miała nadzieję, że cała sytuacja się wyjaśni.
                -Squirtle! – zawołała, licząc na to, że wodny pokemon odpowie na jej wezwanie.
                 Raichu również włączyła się do poszukiwań. Próbowała wywąchać czy gdzieś w pobliżu nie znajduje się Squirtle i co jakiś czas nawoływała go po swojemu.
                -Może powinniśmy przeszukać wszystko co znajduje się w pobliżu fontanny.. – Nathaly przerwała, zdając sobie sprawę, że nie zna imienia starszego z chłopaków. – Właściwie jak ty masz na imię?
                -Ryan, a ty jesteś..
                -Nathaly – uścisnęła jego wyciągniętą rękę. – Wolałabym, żebyśmy się poznali w innych okolicznościach ale teraz lepiej będzie jak zabierzemy się za poszukiwania.
                 Przez następne piętnaście minut przeczesali wszystkie krzaki, klomby i inne kryjówki, w których mógłby się ukryć mały żółw. Nigdzie go jednak nie było i żadne nawoływania nie pomagały. Przechodnie również nie potrafili udzielić pomocy. Kai natomiast z niezbyt wielkim entuzjazmem dreptał za Nathaly i Ryanem co jakiś czas wracając pod fontannę i uparcie wpatrując się w wodę. Gdy jednak nie mógł dojrzeć swojego pokemona wracał do towarzyszy ciężko wzdychając.
                -Squirtle, gdzie jesteś?! – zrezygnowana Nathaly krzyknęła po raz ostatni.
                -To na nic. Nie ma go tu. Może powinniśmy powiadomić oficer Jenny? – Ryan usiadł na ławce ze spuszczonymi ramionami.
                -Kai! Co tu się dzieje?!
                 Z domu po drugiej stronie ulicy wyszła średniego wzrostu dziewczyna o złocistych włosach sięgających do ramion. Wyglądała na pewną siebie a tuż przed nią kroczył najpiękniejszy Flareon jakiego Nathaly widziała w życiu. Jego futro było niesamowite.
                -Ellie! – chłopiec objął w pasie dziewczynę. – Ryan utopił mojego Squirtle’a!
                 Ellie uniosła pytająco brwi, spoglądając na Nathaly i Ryana. Jej przenikliwy wzrok wzbudzał uczucie, że zaraz wyciągnie wszystko z kogo tylko zechce.
                -Dobra, możesz mi powiedzieć jakim cudem Ryan utopił twojego Squirtle’a? – ponownie spojrzała na chłopca.
                -Jego piłka uderzyła w Squirtle i go utopiła. Nie wiem gdzie on utonął!
                -Jestem Nathaly – młoda trenerka postanowiła się wtrącić, podchodząc bliżej dziewczyny. – Trafiłam tu przypadkiem i widziałam jak Ryan próbował sprawdzić czy to możliwe, że jego piłka doleciała do fontanny. Faktycznie mógł zepchnąć pokemona Kaia do wody.
                -Ale to chyba nic poważnego? – Ellie zerknęła w stronę fontanny.
                -Też mamy taką nadzieję. W końcu Squirtle to wodny pokemon i pewnie tylko poważnie się wystraszył całego zdarzenia i po prostu uciekł – Nathaly starała się wszystko wyjaśnić.
                Dziewczyna przez chwilę zachowywała poważną minę po czym parsknęła śmiechem. Nathaly i Ryan spojrzeli po sobie, próbując dociec co też takiego przyszło do głowy tej blondynce. Gdy ta zauważyła ich zdziwione spojrzenia szybko się opanowała i wygładziła jasną spódnicę.
                -Myśleliście, że chodzi o prawdziwego pokemona?
                -No tak – odpowiedział zdziwiony Ryan. Ellie pokręciła z uśmiechem głową.
                -Przepraszam za tą pomyłkę. Mój kuzynek powinien wam powiedzieć od razu. Jego rodzice kupili mu zabawkowy pokeball, który przypomina prawdziwy. W środku była malutka figurka Squirtle’a i to pewnie ona wpadła do fontanny. – Dziewczyna podeszła do kamiennej konstrukcji przy okazji odczepiając pokeball od złotej bransoletki. – Goldeen, odszukaj zabawkę Kaia!
                 W wodzie pojawił się piękny pokemon o lśniących łuskach. Odnalezienie figurki zajęło mu zaledwie minutę i już po chwili w dłoni Ellie znajdywała się mała zabawka. Dziewczyna podziękowała swojemu Goldeen uśmiechem i zawróciła go do pokeballa.
                -Widzisz mały? On wcale się nie utopił – podała figurkę Kaiowi, który z uśmiechem przycisnął zabawkę do policzka jakby to był jego prawdziwy pokemon. – Przepraszam za całą tą sytuację. A ty Ryan lepiej następnym razem uważaj i nie kop piłki na oślep.
                 Ryan zmieszał się nieco a na jego policzki wystąpiły zdradzieckie rumieńce. Nathaly i Ellie zaśmiały się głośno. Trenerka z Viridian spojrzała na Raichu, która rozmawiała po swojemu z piękną Flareon.
                -Masz zachwycające pokemony – stwierdziła, przypominając sobie zadbanego Goldeen.
                -Dziękuję – Ellie kiwnęła głową. – Dużo pracujemy nad urodą. Chcę zostać stylistką pokemon i już niedługo wyjeżdżam na staż do Sinnoh gdzie mam dołączyć do rodziców, którzy znaleźli mi robotę. Są zachwyceni, że w końcu w wieku dziewiętnastu lat porzuciłam podróżowanie po Kanto i udział w konkursach.
                -Na pewno ci się uda. – Nathaly  była tego pewna. Flareon był niezwykłym pokemonem i nie mogła się nadziwić nad miękkością jej futra, gdy zanurzyła dłoń w lśniącej sierści. – Musiało wam świetnie iść w konkursach.
                -Można tak powiedzieć. Rok temu na zakończenie mojej kariery koordynatorki udało nam się wygrać Grand Festival i Puchar Wallace’a. Właściwie nie możemy narzekać.
                -Jak opowiem to mojemu przyjacielowi, to będzie pod wrażeniem. Na pewno chciałby cię spotkać i poznać twoje sekrety – Nathaly puściła do niej oczko, po czym przypomniała sobie o tym, że jest umówiona na spotkanie z chłopakami. – Musimy już iść.
                -Życzę miłego dnia. – Ellie pogłaskała po łebku Raichu po czym uścisnęła dłoń Nathaly. – Miło było cię poznać i dzięki za pomoc przy szukaniu Squirtle’a. Jeżeli usłyszysz kiedyś o stylistce Elaine Henderson i będziesz gdzieś w jej pobliżu to wstąp. Pomogę ci przejść metamorfozę i zajmę się twoimi pokemonami za darmo. Ja nie zapominam o ludziach, którzy mi pomogli.
                -Zapamiętam to sobie – odpowiedziała Nathaly z uśmiechem. – Cieszę się, że żaden Squirtle nie utonął. Do zobaczenia, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz